nie czytać, Tadeusz Sławek


[…]
Jeżeli Stanisław Dróżdż poucza nas w trybie imperatywnym „Nie czytać!”, to znów poruszamy się w zamkniętym kole poezji konkretnej, ograniczonym przez „twardość” tworzywa dyktującego swoje warunki czytelnikowi (sam Autor mówi o „autodeterminacji tworzywa”) i dążność odbiorcy do interpretowania tekstu jednak na swoich własnych warunkach. Oto następne ważne napięcie pojawiające się w tekstach wizualnych Stanisława Dróżdża: konflikt między autonomią tekstu a autonomią czytelnika. Wolnością znaku a wolnością człowieka. Widz/czytelnik skazany jest na błąkanie się pomiędzy tymi dwiema wolnościami: nie chce i nie może oddać własnej, ale dzięki temu, że pozostaje wolny, że dzieło zostaje ogarnięte światłem refleksji, czytelnik potrafi przyznać wolność tekstowi.
          Tekst bez tytułu z roku 1971 żąda, byśmy „nie czytali” (to wymóg jego wolności), ale zarazem możemy zrealizować jego wolność dopiero w momencie, gdy pozostaniemy wierni własnej wolności, tzn. wtedy, kiedy przeczytamy tekst domagający się nieczytania. Dopiero przeczytawszy, wiem, że miałem nie czytać. Inny porządek jest niemożliwy. Czytanie zatem według Dróżdża to pogwałcenie wolności tekstu w imię wolności czytelnika po to, by w ostatecznym rozrachunku ustąpić przed wolnością tekstu.
[…]
          Nie czytać! Ilustruje (w starym sensie tego czasownika, kiedy „ilustrować” znaczyło „oblewać snopem światła, unaoczniać, oświecać”), wreszcie ten sam problem, z którym borykało się „słowo” w przywoływanym tu już dziele Dróżdża. Problem ten można skrótowo określić jako zagadnienie nieprzyległości znaku i przedmiotu. Na tej płaszczyźnie, czytając tekst brzmiący „nie czytać!” nie popełniam herezji, bowiem „nieczytanie” jest czym innym niż znaki układające się w dwa słowa „nie czytać”. W tym sensie mogę „nie czytać” czytając, bowiem odczytuję jedynie znaki, które z nieczytaniem nie mają istotnościowo nic wspólnego.
          Lekcja, jakiej nam udziela w tej materii poezja konkretna, jest surowa: coś jest czymś, czym jest, znak zaś może być jedynie niekończącym się zbliżaniem do tego, czym owo coś jest. Znak i przedmiot to zupełnie coś innego; operując słowami podróżuję w 80 znaków dookoła przedmiotu, nigdy wszelako nie odbywam podróży do jego wnętrza.


Fragment eseju Sztuka mądrego konkretu, [w:] Tadeusz Sławek, Między literami, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 1989.