Teksty cyfrowe, Tadeusz Sławek


[…]
Głos nie może zrealizować tekstów cyfrowych Stanisława Dróżdża, gdyż nie sposób odczytać wielkich ciągów cyfr, z jakimi mamy do czynienia. Nie możemy tego uczynić po pierwsze dlatego, że nie wiemy, czy cyfry te są częścią, czy całością jakiejś liczby, a po drugie dlatego, że gdybyśmy nawet to wiedzieli, to i tak nie starczyłoby nam wyobraźni na odczytanie takiej liczby. Głos jest dźwiękową falą wyobraźni, ale cyfry Dróżdża wykraczają poza wyobraźnię. Nawet te, które możemy przeczytać w ich formule matematycznej, są niewyobrażalne, czytamy więc coś, co żyje poza nami, niezależnie od nas i nie ma z nami żadnego związku.
          Te, które zapisano pojedynczymi cyframi, możemy odczytać, ale wtedy to, co głos by nam przekazywał, byłoby nie tyle przekazem jakiejś wartości, ile autodemonstracją: głos nie przekazywałby nam jakiejś liczby, ale jedynie oderwane cyfry. W dalszym ciągu nie posiadalibyśmy więc żadnej „całości” poza głosem: głos delektowałby się samym sobą. Głos staje zatem wobec tekstów cyfrowych Dróżdża bezradny: może co najwyżej odczytać, ale nie potrafi zrozumieć. Może wyartykułować, oddzielić poszczególne elementy i na tym musi poprzestać; nawet odczytując na głos owe teksty, musielibyśmy czynić to wedle praw pisania: ruch po ruchu, cyfry po cyfrze. Język jest zżarty rdzą pisma. Cyfry Dróżdża unaoczniają ten proces: są milczącym gestem pisma.
          Cyfry Dróżdża są obrazem pewnej nieskończoności. Z kilku oczywistych przyczyn: ich ciągi mogą przebiegać w nieskończoność, podobnie zresztą jak ich uporządkowane wyliczanie. Cyfry się nie kończą, skończony natomiast jest ich system (zawiera się miedzy 0 a 9); syntagma złożona z owych cyfr jest tekstem bez końca.
[…]
Teraz rozumiemy lepiej, dlaczego Dróżdż posłużył się cyframi. Wprowadzają go one w dziedzinę pozawyobrażeniową, a zatem stawiają poza śmiercią. Ktoś, kto posługuje się cyframi tak jak on, wie, że umrzemy recytując kolejna cyfrę ciągu, ale liczba, na którą one się składają, pozostanie nieskończona. W tak pojętych cyfrach jest wiele z borghesowskiej fascynacji enigmą. Przypadek X jest jak fragment imienia Boga, którego nigdy za życia nie uda się złożyć w całość.
[…]
W opowiadaniu Artura Clarka, gdy komputer wyliczył wszystkie możliwe kombinacje liter tworzących imię Boga, zaczęły gasnąć gwiazdy. Nieskończony chaos i nieskończony porządek są odwrotnymi stronami tego samego faktu: niemożliwości dalszej informacji.


Fragment eseju Gest i cierpienie. Teksty cyfrowe Stanisława Dróżdża, [w:] Tadeusz Sławek, Między literami, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 1989.