[…]
Powracając do kwestii „nieprzezroczystości języka" w pracach
artysty, skupmy się na realizacji Prze/mija/nie. Ma ona
formę malarskiego tryptyku. Na powieszonych obok siebie białych
płótnach widnieje przywołany czarny napis, podzielony w ten
sposób, że na jednym płótnie widnieje „prze", na drugim „mija" i
ostatnim „nie". Rozbicie wyrazu na trzy sylaby spowodowało
utratę jego pierwotnego znaczenia. Dzięki temu zabiegowi Dróżdż
każe nam zobaczyć słowo inaczej, niż poprzez potoczne i
jednoznaczne skojarzenie, ustawia je w zupełnie nowym
kontekście. Oczywiście widzimy w tej pracy „przemijanie" –
rzeczownik, który nasuwa nam na myśl upływ czasu, ale
jednocześnie odczytujemy coś więcej – prze mija nie. Mija
nie. Nie. Nie prze mija - można pokusić się o grę słowem, a
jednocześnie jego znaczeniem. Zresztą artyście właściwie o to
chodzi – abyśmy podjęli zabawę z wyrażeniem, aby zmusić odbiorcę
do twórczego myślenia i odczytania na nowo znanych słów.
Znaczenie, jakie niesie ze sobą wyraz „przemijanie" zostaje
zneutralizowane właśnie poprzez zwrócenie uwagi na materialność
wyrazu, na jego czysto graficzny zapis. […]
Fragment eseju Prze mija nie. Mija nie. Nie. Nie prze mija.
Czyli o wystawie Stanisława Dróżdża „Przestrzenie poezji
konkretnej" w galerii Appendix 2, 22.04. 2008, „Obieg”,
http://www.obieg.pl/recenzje/4240